Menu

Święta

Piątek, Wielki Tydzień
Rok B, II
Wielki Piątek Męki Pańskiej

Statystyki

Licznik

Liczba wyświetleń strony:
14841

Misja na której pracujemy

Na zdjęciu widoczna jest misja w której pracujemy, dalej kościół, przed nim boisko i oratorium, po prawej stronie od oratorium szkoła 'FORA', za kościołem natomiast widoczne jest Muzeum Kultury Rendille. Z lewej stony kawałek domu księży Salezjanów

Przygotowuję do Mszy św. małego katechumena

Drodzy !
Tak jak pisałem ostatnio, dziś chcę przedstawić miejsce i placówkę w której pracuje. Generalnie cała Pustynia Kaisut jest ogromna, skupie się więc tylko na miejscowym Korze. Mianowicie, Korr to mała osada na Pustyni Kaisut w której znajduje się nasza placówka. Leży ona 50 km na wschód od drogi łączącej dwa miasta Isiolo i Marsabit. Z czego do Marsabit jest około 100 km, natomiast do Isiolo i najbliższej poczty 300 km... Może nie każdy wie gdzie leżą te miasta więc napisze jaśniej: otóż jest to około 600 km od stolicy Kenii - Nairobi na północ. Gdzie od Isiolo droga jest bez asfaltu, wystarczą niewielkie opady by utknąć. Ziemia, o ile można tu mówić o ziemi, jest pokryta piachem i kamieniami... Gdzieniegdzie rosną zielone drzewa i krzewy, przeważnie w porze deszczowej... niestety w zeszłym roku nie spadła ani jedna kropla deszczu. Wtedy - ksiądz mi opowiadał - nie było żadnej zieleni tylko piach i maksymalnie wysuszone gałęzie. Pory deszczowe są na przełomie listopada i grudnia, kwietnia i sierpnia.
Może niektórym znana jest to historia ale ją przytoczę, bo wydaje mi się, że jest tego warta. A propos tej zeszłorocznej suszy, kiedy nawet zwierzęta wymierały, kiedy ludzie wołali o deszcz.. kiedy zaczynał się problem z głodem, wtedy wszyscy zebrali się na modlitwach o deszcz. Było bardzo dużo ludzi i protestanci i ewangelicy i muzułmanie i świadkowie Jehowy, wszyscy modlili się o deszcz, każdy miał swoja kolejność, byli też miejscowi... i  katolicy z ks. Henrykiem na czele i dwiema wolontariuszkami, które pracowały przed nami. Piszę, że przed nami, bo ze mną pracuje jeszcze jedna wolontariuszka z Krakowa - Kasia Dumańska. To było piękne, że wszyscy zebrali się na modlitwie prosząc o deszcz. Zbliżał się koniec kolejki a deszczu jak nie było tak nie ma... - ostatni zaczął modlić się ksiądz Henryk - i co... i po 5 minutach zaczął padać deszcz.... mało tego rozpętała się prawdziwa ulewa ! Wydaje mi się, że poprzez ten cud Pan Bóg udowodnił, że jest Bogiem wielkim, że jest Bogiem Abrahama, Izaaka i Jakuba, że nie ma sobie równych... i żeby miejscowi ludzie zrozumieli, do jakiego Boga powinni się zwrócić... choć nie ma się co łudzić - chrześcijaństwo w tym regionie kuleje... ludzie bardziej stawiają na tradycję...
Placówka powstała ponad 25 lat temu, kiedy to Salezjanie zaczęli budować w tym regionie swoją misje. Przed przybyciem Włoskiego księdza - Fr. Renento, który utorował tutaj drogę do pracy  Salezjanów, Korr był buszem z duża ilością dzikich zwierząt i drzew. Miejsce to kiedyś nie było trwałą kolonią - jak to widzimy teraz. Stało się takie dopiero wtedy jak do Korr przybyl ojciec Redento i rozpoczął wykop zbiorników wodnych. Wokół tego miejsca zaczęli osiedlać się ludzie, dzikie zwierzęta opuszczały Korr, natomiast drzewa i wszelka zieleń powoli zaczęła zanikać... Dziś znajduje się tutaj prawdziwa pustynia... na której stoi - kościół, oratorium dla dzieci i młodzieży, szkoła ponadpodstawowa ''Fora'' do której uczęszcza młodzież, dwa internaty dla chłopców i dziewcząt, przedszkole... to wszystko pozwala na rozwój duchowy i intelektualny miejscowych. Misja obejmuje promień około 60 km.
Na Pustyni Kaisut żyją dwa plemiona - Rendille i Samburu. Zawsze żyli w pokojowych stosunkach. Jedyne to co ich różni to to, że Rendile może coś powiedzieć przeciwko Samburu, natomiast Samburu nigdy nie powie nic przeciwko plemieniu Rendille. Gorzej jest wyżej na północ Kenii, gdzie co rusz to dochodzi do nowych konfliktów pomiędzy dwoma innymi tribami Gabra i Turkana. Czesto dochodzi tam do różnych walk o zwierzęta, wodę i wszystko inne. Ktoś mi kiedyś powiedział ze miedzy nimi niemożliwy jest pokój. Cały czas stacjonują tam wojska kenijskie, jeśli opuściły by tamten rejon, prawdopodobnie znów by się zaczęły rozboje. Ale dzisiaj nie będzie o tym ...  
W promieniu wspomnianych 60 km. znajduje sie jedna z większych wiosek - Lengima. To w niej jest kościół, budowany przez Salezjanów, prace są już na wykończeniu, więc miejmy nadzieje, że zostanie oddany w najbliższym czasie do użytku. Trzecim już kościołem - kaplicą jest chatka ok. 10 km. od Korr - Goborre, to w niej co niedziele odprawiana jest Msza Święta. Z Lengimy ostatniego miesiąca było przygotowanych 7 dzieciaków do bycia katechumenami. Dla niewtajemniczonych, katechumen to ktoś taki, który zaczyna raczkować w chrześcijaństwie, poznaje podstawowe prawdy wiary. Dopiero potem może być ochrzczony. Tak jest w przypadku tylko tych osób, których rodzice nie byli nigdy chrześcijanami... a w Lengimie jest takich mnóstwo... tam bardziej wierzą w czary niż Jezusa... Inaczej jest z tymi, których rodzice byli katolikami - oni mogą od razu przyjąć chrzest.
Nadchodzą święta Bożego Narodzenia... czas rodzinnych spotkań i dzielenia się opłatkiem... ja również chciałbym się podzielić ze Wszystkimi tym Świętym Opłatkiem, i życzyć by między Wami nie było gniewu, zazdrości, i lęku ale by w miejsce tego nastał pokój. To pierwsze święta spędzone bez bliskich mi osób, pewnie niektórzy z Was pomyślą, że mi źle i że tęsknię, owszem tęsknie, jak każdy, bo trudno nie tęsknić kiedy jest dzień Wigilii.. ale wszystko ma sens nawet to, ze tegoroczne święta przeżywam tutaj. Pamiętam o Was Wszystkich i za tych co czytają ten list ofiaruję tegoroczną Pasterkę. Proszę Wszystkich wspomnijcie też i za mną tej Świętej Nocy. Wiem, że pobyt tutaj to czas łaski dla mnie i wierze, że zmieni dużo w moim życiu.
WESOŁYCH ŚWIĄT BOŻEGO NARODZENIA I SZCZĘŚLIWEGO NOWEGO ROKU !
Tomek Skiba